Na czym polega praca zawodowego hodowcy mrówek?
Zajmujemy się zbieraniem, hodowlą, a w końcu sprzedażą mrówek hodowcom, zarówno początkującym, jak i całkiem zaawansowanym. Nasz model działania jest następujący: zbieramy królowe rójkowe, czyli młode królowe udające się w lot godowy z trutniem. W czasie takiego lotu dochodzi do zaplemnienia królowej, która następnie ląduje na ziemi, zrzuca skrzydełka i szuka miejsca na nowe mrowisko. Jednak nie wszystkie królowe zostają zaplemnione, a nawet nie wszystkie te, które zostały zaplemnione przeżyją do momentu, kiedy będą miały możliwość stworzenia mrowiska. Może się wydawać, że w ten sposób hodowcy przeszkadzają naturze. Tymczasem można powiedzieć, że ratujemy je przed rozjechaniem przez samochód, rozdeptaniem lub innymi rodzajami śmierci, gdyż bardzo często takie lądowanie rójki ma miejsce na chodniku, jezdni lub w miejscach opryskiwanych preparatami przeciwko owadom. Po zebraniu takiej królowej rójkowej umieszczamy ją w probówce z watą oraz dostępem do wilgoci. Przez kilka miesięcy (lub tygodni w przypadku niektórych gatunków) hodujemy królową do momentu, aż znosi pierwsze jajka, z których docelowo wykluwają się robotnice. Takie właśnie kolonie oferujemy szerszemu gronu odbiorców: młodszym i starszym hodowcom, którzy takie kolonie mogą już wpuścić do formikarium, czyli domku dla mrówek.

Czego uczą nas mrówki?
Zazwyczaj porównuję, że z mrówkami jest tak, jak z ludzkim mózgiem. Mamy sporo wiadomości na temat jego funkcjonowania, ale sami nie wiemy czy wiemy już więcej, czy mniej. Podobnie jest z życiem dorosłej kolonii mrówczej. Na stoiskach hodowców na różnych targach i wystawach zoologicznych można obejrzeć w formikarium na przykład kolonię gatunku Messor barbarus (mrówka żniwiarka), składającą się z około 900-1000 robotnic. Większość osób, które odwiedzają nasze stoiska i oglądają tę kolonię zadaje pytania: dlaczego te mrówki cały czas chodzą, coś robią, gdzie jest w tym sens, logika i co z tego wynika? Wszyscy wiemy, że prowadzi to do faktycznie uporządkowanej pracy zespołowej. A w przypadku mrówek prowadzi ona do sukcesu, bo rozwijają się. Obserwując formikarium przez minutę czy dwie trudno dopatrzeć się logiki. Natomiast poświecenie na obserwację większej ilości czasu powoduje, że widzimy pewne schematy mrówczych zachowań. Zwłaszcza w przypadku młodych adeptów myrmekologii, bo tak nazywa się nauka o mrówkach, prowadzi to do wykształcenia różnych kreatywnych sposobów myślenia. Powoduje to, że młodzi ludzie potrafią przeskalować patrzenie w makroskali na słonie, ludzi, żyrafy oraz to, co jest duże, o internecie nie wspomnę, na coś, na czym trzeba skupić uwagę, niejednokrotnie użyć lupy i próbować szukać logiki w zachowaniach mrówczych. Jest to fascynujące i wciągające. Zdarza się, że wieloletni hodowcy z branży zoologicznej zaczynają przygodę ze zwierzętami na nowo, bo mrówek jeszcze nigdy nie hodowali. W tym jest własnie fascynacja większości ludzi, którzy przychodzą i patrzą jak mrówki żyją, jak się rozwijają.
Czy hodowanie mrówek w domu jest nowością?
W krajach zachodnich jest to dość popularne hobby, natomiast w Polsce jest to coś absolutnie nowego. Już kilka lat temu była próba, aby hodowla mrówek stała się alternatywą dla posiadania innych zwierząt. Choć wtedy spotkało się to z mieszanymi uczuciami, w tej chwili mrówki powracają szturmem. Rosnące zainteresowanie myrmekologią jest widoczne zwłaszcza w mediach społecznościowych: na kanałach YouTube, na Facebooku oraz na forum internetowym Antmania (forum zrzeszające hodowców mrówek i wszelkie inne osoby zainteresowane rozpoczęciem takiej hodowli). Jest to wyraz tego, że warto zacząć przygodę z mrówkami. Te trzy media społecznościowe polecam, można tam znaleźć mnóstwo informacji jak rozpocząć hodowlę, a na prowadzonym przeze mnie kanale na YouTube AntCenter udzielam porad i odpowiadam na wszelkie pytania.
Czy hodowla mrówek jest trudna?
Hodowla mrówek dla początkujących generalnie nie jest trudna, ale należy spełnić podstawowe warunki. Przede wszystkim trzeba uważać na moment, gdy zakładamy formikarium. Można naturalnie samodzielnie wykonać formikarium, można je kupić, np. w AntCenter, ale są pewne ograniczenia. Trzeba uważać z jakich materiałów się je buduje. Zwrócę uwagę na to, że są w internecie dostępne formikaria wykonane z żelu. Jest to chiński pomysł, niestety, niezbyt udany. Często w takich formikariach mrówki zdychają, giną, a hodowcy dzwonią do mnie po pomoc: co się stało, dlaczego? Na takie pytanie jest jedna odpowiedź: czy w lesie, tam, gdzie mrówki zwykle żyją, jest żel? No i wtedy taki hodowca łapie się za głowę: no faktycznie, jak mogłem ulec argumentacji i wpuścić mrówki do żelu.
Jeżeli robimy własne formikarium, to trzeba pamiętać o tym, żeby gniazdo, w którym hodujemy mrówki było wyjałowione, tzn. pozbawione drobnoustrojów, pasożytów, bakterii. Są one groźne dla mrówek, zwłaszcza w początkowym stadium. Infekcja gniazda niekoniecznie będzie się to objawiała śmiercią mrówek, ale będzie widoczny zastój w ich rozwoju, czyli będą siedziały gdzieś w kąciku, jakby przestraszone. Jest to spowodowane właśnie niesprzyjającymi warunkami w samym gnieździe. Na to zwracam uwagę. Natomiast jeśli mamy źródło już podhodowanych mrówek, wpuszczamy je do formikarium i jeżeli zapewnimy im minimum wilgoci oraz pokarmy dostosowane do potrzeb danej kolonii, to sama hodowla nie przysparza żadnych większych problemów.

Często w okresie letnim można spotkać takie rójkowe królowe po locie godowym na chodnikach czy ścianach budynków. Czy założenie formikarium od samodzielnego złapania królowej jest trudniejsze od zakupu gotowej kolonii, rozpoczętej przez kogoś innego?
Trudniejsze nie jest, tylko wymaga trochę zachodu i pracy twórczej w momencie, kiedy jesteśmy na wakacjach. Loty godowe odbywają się zwykle w lipcu – sierpniu, przed burzą, czyli gdy jest gorąco, upalnie, parnie. Wtedy mało komu przychodzi do głowy szukanie rójkowych królowych. Ale jeżeli już mamy ten zapał, to największą frajdę sprawia to, że możemy królową złapać samemu. Jeżeli będziemy mieli szczęście królowa będzie zaplemniona i wyda potomstwo w naszej probówce, już w domu. Owszem, łatwiej jest kupić gotową kolonię, bo wiadomo, taki proces zajmuje kilka miesięcy. Technicznie łatwiej więc jest kupić formikarium z akcesoriami i gotową kolonią, ale zachęcam wszystkich, aby królowe łapali samemu.
Wszystkim polecam hodowlę mrówek. Zależy mi na tym, żeby myrmekologia stała się powszechną wiedzą i to hobby zeszło pod strzechy. Wszystkich więc zachęcam do przyjrzenia się mrówkom z bliska.
[…] Hodowla mrówek w domu zamiast psa? Czemu nie! […]
[…] Hodowla mrówek w domu zamiast psa? Czemu nie! […]